my [maj] kambek
...no i wróciłem. po długich bojach na północy Polski udało mi się spotkać z Juve po 9 miechach. to był w sumie bardzo zwyczajny dzień, spędzony w Tczewie, ale było niesamowicie. JESZCZE RAZ dzięki wszystkim, którzy mnie przyjęli i którzy wykroili dla mnie trochę tajmu (Johnny, Paula - luv Ya), no i pozdrawiam JESZCZE RAZ całe Juve, szczególnie tę cześć, której nie udało mi się spotkać :-(.
...byłem, widziałem, wróciłem. przede mną raczej nie lekki miesiąc, choć moim głównym zajęciem będzie dopingowanie innych. Mój motorek jeszcze działa, ale trybiki powoli padają, więc mogę się niedługo spodziewać awarii.
a to jeden z cytatów, które Bóg podsuwa mi w zawsze w odpowiednim momencie:
"Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić; odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić; mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego".
Luzino, 14 maja 2006.
w sumie, to nie było mnie tu bardzo długo, więc dużo tu nie napisałem i nie napiszę, bo to już przeszłość (nie warto na przykład wspominać o mojej niedyspozycyjności na KAROLKU 2006, o chorobie w święta wielkanocne, zakochiwaniu się, odkochiwaniu i innych duperelach). jedyne, co warte było uwagi to Warsztaty Gospel we Wrocku (patrz niżej). W trzech zdaniach:
1. Nigdy nie czułem się tak pełen Boga, jak na koncercie finałowym
2. Dzięki wszystkim organizatorom oraz prowadzącym.
3. Czekam na jeszcze i nie wiem czemu dużo moich przyjaciół tak na to narzekało, no ale mniejsza o to.
aneks pt. 16 maja 2006 - dziwny dzień
...przepraszam wszystkich "komentujących", dopiero dziś zdałem sobie sprawę, że komenty trzeba puszczać do publikacji, żeby były widoczne. o ja kretyn!
...właśnie dziś odbito mi sprzed nosa towar. czuję się jak pies, którego patyk wpadł do maszynki do mielenia gruzu... :-(
...od dziś postanowiłem być bardziej wylewny na blogu. obiecuję ;-).
...jakiś popapraniec wysadził karbid czy inne ścierwo jakieś 20 m ode mnie pod wiaduktem. gdybym szedł szybciej, źle by się skończyło. dziś Bóg ocalił mi słuch.
...dziś w nocy sniło mi się okropieństwo (zwykle nie opowiadam swoich snów, ale...). byłem ze swoimi przyjaciółmi na wsi. był jakiś stan zagrożenia czy cóś, więc wszyscy kryliśmy się w piwnicy. jedno z nich (na szczęście nie pamiętam które) zaczęło nas "atakować i mordować jak zwierzę". pamiętam tylko, że obudziłem się w nocy i bałem tak samo jak w śnie. nigdy tak się nie bałem.
Słucham:
Yolanda Adams - I'm Gonna Be Ready; Victory
Agnetha Faeltskog - We Got A Way
Mary Mary - Can't Give Up Now
...byłem, widziałem, wróciłem. przede mną raczej nie lekki miesiąc, choć moim głównym zajęciem będzie dopingowanie innych. Mój motorek jeszcze działa, ale trybiki powoli padają, więc mogę się niedługo spodziewać awarii.
a to jeden z cytatów, które Bóg podsuwa mi w zawsze w odpowiednim momencie:
"Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić; odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić; mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego".
Luzino, 14 maja 2006.
w sumie, to nie było mnie tu bardzo długo, więc dużo tu nie napisałem i nie napiszę, bo to już przeszłość (nie warto na przykład wspominać o mojej niedyspozycyjności na KAROLKU 2006, o chorobie w święta wielkanocne, zakochiwaniu się, odkochiwaniu i innych duperelach). jedyne, co warte było uwagi to Warsztaty Gospel we Wrocku (patrz niżej). W trzech zdaniach:
1. Nigdy nie czułem się tak pełen Boga, jak na koncercie finałowym
2. Dzięki wszystkim organizatorom oraz prowadzącym.
3. Czekam na jeszcze i nie wiem czemu dużo moich przyjaciół tak na to narzekało, no ale mniejsza o to.
aneks pt. 16 maja 2006 - dziwny dzień
...przepraszam wszystkich "komentujących", dopiero dziś zdałem sobie sprawę, że komenty trzeba puszczać do publikacji, żeby były widoczne. o ja kretyn!
...właśnie dziś odbito mi sprzed nosa towar. czuję się jak pies, którego patyk wpadł do maszynki do mielenia gruzu... :-(
...od dziś postanowiłem być bardziej wylewny na blogu. obiecuję ;-).
...jakiś popapraniec wysadził karbid czy inne ścierwo jakieś 20 m ode mnie pod wiaduktem. gdybym szedł szybciej, źle by się skończyło. dziś Bóg ocalił mi słuch.
...dziś w nocy sniło mi się okropieństwo (zwykle nie opowiadam swoich snów, ale...). byłem ze swoimi przyjaciółmi na wsi. był jakiś stan zagrożenia czy cóś, więc wszyscy kryliśmy się w piwnicy. jedno z nich (na szczęście nie pamiętam które) zaczęło nas "atakować i mordować jak zwierzę". pamiętam tylko, że obudziłem się w nocy i bałem tak samo jak w śnie. nigdy tak się nie bałem.
Słucham:
Yolanda Adams - I'm Gonna Be Ready; Victory
Agnetha Faeltskog - We Got A Way
Mary Mary - Can't Give Up Now
Komentarze (1):
no żesz do anielki!
z małej to (moshi) się pisze!
a tak w ogóle. to dobrze, że znowu tu jesteśśś:) :*
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna